Jestem absolwentką filologii germańskiej UMCS w Lublinie, jednak początkowo nic nie wskazywało na to, że z językiem niemieckim kiedykolwiek będę miała intensywniej do czynienia.
Po raz pierwszy kontakt z tym językiem miałam w szkole średniej i były to bardzo trudne początki. Wprawdzie materiał obejmował naukę od podstaw, trafiłam jednak do klasy, w której ¾ uczniów już miała styczność z niemieckim w szkole podstawowej. Inni wszystko rozumieli i wiedzieli, ja z największym trudem przyswajałam cokolwiek i na dodatek miałam blokadę w mówieniu. Nadmienię, że były to czasy, kiedy korepetycje nie były powszechne, a Internet jeszcze nieznany, więc byłam zdana tylko na siebie. Język niemiecki w pierwszej klasie liceum był dla mnie koszmarem, ale później nastąpił przełom i zaczęłam iść do przodu. Wypracowałam własną metodę efektywnej nauki i z czasem stawałam się coraz lepsza, coraz łatwiej przyswajałam słówka i rozumiałam gramatykę i nawet czasami pomagałam koleżankom, jeśli czegoś nie rozumiały.
Czytaj więcej
Kilka lat po zakończeniu szkoły średniej i zarazem przerwie w kontakcie z językiem niemieckim zaczęłam w celach zarobkowych wyjeżdżać do Niemiec, a w trakcie tych wyjazdów starałam się poprawić moje umiejętności językowe. Wtedy zaczęłam rozumieć, jak logicznym jest ten język i w gruncie rzeczy, jak łatwo osiągnąć w nim wprawę, gdy posiada się już pewne podstawy. Po namowie znajomej moich rodziców rozpoczęłam studia filologiczne o specjalności nauczycielskiej. Wprawdzie nie widziałam siebie w tym zawodzie, ale uznałam, że studia mogą się przydać, a czy będę uczyć, czy też nie, było dla mnie wówczas drugorzędne.
Gdy jednak zaczęłam przekazywać wiedzę z języka niemieckiego innym osobom, odkryłam, że sprawia mi to przyjemność. Uwielbiam zwłaszcza rozmawiać z uczniami o sprawach, które ich interesują, są im bliskie. Rozmowy na takie tematy motywują ich do poznawania słownictwa i struktur językowych, ja z kolei poszerzam moje horyzonty i nierzadko wiedzę w różnych dziedzinach. To dzięki pewnej uczennicy, jako osoba zupełnie niemuzykalna, dowiedziałam się, że są skrzypce (die Geige), ale jest też taki instrument jak altówka (die Bratsche), które dla laika wyglądają prawie tak samo. Jeśli ucznia fascynuje narciarstwo, muszę wyjść poza obręb standardowego Skifahren i zagłębić się nieco w temat, żeby móc z nim o tym porozmawiać. Podobnie z innymi dziedzinami, które nie leżą w zakresie moich zainteresowań.
Z racji moich własnych doświadczeń rozumiem uczniów, którzy mają problemy z opanowaniem pewnych zagadnień i tym bardziej cieszę się, gdy widzę, że nie poddają się i robią postępy.